Press "Enter" to skip to content

Opisanie Śląska 1946

Spread the love

W październiku 1946 r. na Dolny Śląsk wyruszyła wyprawa naukowa Instytutu Zachodniego z Poznania. W ciągu miesiąca 8 osób przebyło 6 tysięcy kilometrów, zbierając materiały do monografii Dolnego Śląska. Dla nas jest on niezwykle ciekawa, ze względu na zbierane „na gorąco” dane i opis sytuacji w wielu miejscowościach Dolnego Śląska.

Instytut Zachodni powołano do życia 27 lutego 1945 roku. Pierwszym dyrektorem Instytutu Zachodniego został jego inicjator profesor Zygmunt Wojciechowski, historyk prawa i znawca problematyki niemieckiej. Ówczesne zadania naukowe placówki to opisywanie okupacji niemieckiej, analiza procesu włączania Ziem Zachodnich, badanie dziejów relacji polsko-niemieckich. Profil ten następnie wzbogacono o zagadnienia integracji europejskiej (pionierskie badania w Polsce), współczesność obu państw niemieckich, przemiany w Europie Środkowo-Wschodniej, stosunki Wschód-Zachód. W październiku 1946 roku wyruszyła ekspedycja naukowa z ramienia Instytutu Zachodniego, której celem było zebranie „na miejscu” materiałów do monografii Dolnego Śląska. Jej pierwszy tom, m.in. rezultat owej ekspedycji, ukazał się w 1948 roku. Oryginał „Notatek Dolnośląskich”, pisanych na bieżąco w trakcie ekspedycji, przekazany został, jesienią 1946 roku, współredaktorowi, członkowi ekspedycji Kiryłowi Sosnowskiemu i częściowo wykorzystany w tym tomie. Wedle źródeł członkami ekspedycji po Dolnym Śląsku byli: Zbyszko Bednorz (Dziennik Zachodni, Katowice), profesor Gwido Chmarzyński (Uniwersytet Poznański), profesor Zdzisław Kaczmarczyk(Uniwersytet Poznański, kierownik ekspedycji), fotografowie: Eugeniusz Kitzmann (Głos Wielkopolski, Poznań) i Eugeniusz Kupiec (Poznań, artysta fotografik), a także dr Stanisława Zajchowska (Instytut Zachodni, Poznań) oraz kierowcy: Henryk Małecki i Nikodem Woźniński. Zebrane w  trakcie ekspedycji materiały ukazywały ówczesną codzienność miast, miasteczek i wsi dolnośląskich. Wiadomości pozyskiwano w drodze wywiadów – rozmów prowadzonych przede wszystkim z miejscowymi urzędnikami i działaczami samorządowymi, niekiedy z osobami postronnymi, a także z księżmi. Są one dokumentem ówczesnej epoki. Jesienią 1946 roku naukowcy z Poznania zawitali do Świdnicy (niem. Schweidnitz), Strzegomia (niem. Striegau) oraz do Żarowa (niem. Saarau).

Z Notatek Dolnośląskich

Miasto powiatowe Świdnica (niem. Schweidnitz)

Rozmowa z urzędnikiem Powiatowego Urz. Informacji i Propagandy. Nie ma czasu, ponieważ musi opracować sprawozdanie miesięczne; wobec tego pokazuje mi kopie sprawozdań miesięcznych za rok 1946. Sprawozdania są oznaczone jako „Tajne”. Oprócz danych statystycznych dotyczących repatriacji, szkolnictwa itp. znajduję tam omówienie nastrojów wśród ludności, szczególnie przed i po referendum, jak i omówienie sytuacji bezpieczeństwa w powiecie. Jeżeli chodzi o nastroje ludności to podkreślono, że element zabużański jest „wysoce polityczny, a czasami nawet wrogo nastrojony do RJN”. Dalej: „Przypuszcza się, że ludność będzie jednak głosowała trzy razy tak, ponieważ nie chce być więcej już przerzucana z miejsca na miejsce”. Czytając sprawozdanie o nastrojach wśród ludności odniosłem wrażenie, że robił je człowiek kompletnie nie obeznany z właściwymi nastrojami, jakie panują w tych okolicach, albo, że robione były one tendencyjnie. Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo w powiecie to najwięcej mówi się o „ekscesach maruderów radzieckich, którzy szczególnie wieczorami, grabią lud tak w miastach jak i po wsiach. Trudno jest temu zapobiec ze względu na słabą ilość Milicji jak i dużą ilość wojsk radzieckich.” Z dalszego ciągu sprawozdania i statystyki wynika, że bezpieczeństwo w powiecie w ostatnim czasie uległo znacznej poprawie.

Sytuacja gospodarcza uległa poprawie. Daje się jeszcze odczuć brak sprzętu, jednakże dostawy UNRRY wpływają na polepszenie stanu. Obsiane jesienią 45 tereny zebrano w 100%. W całym powiecie świdnickim znajduje się 44.405 ha ziemi ornej, z czego 7.224 w rękach niemieckich.

Repatriacja w powiecie:

 – w grudniu 1945 osiedlono 169 repatriantów 80 przesiedleńców (osadników z Cent. Polski) W grudniu 45 osiedlono w miastach powiatu 130 repatriantów 587 przesiedleńców

 – kwietniu 1945 osiedlono na terenie miast w powiecie 1945 osób repatr.

 – w maju 1946 osiedlono w powiecie 623 – / / – – / / –

 – w czerwcu 1946 osiedlono w powiecie 767 – / / – – / / – – / / – – / / – 64 przesiedl. – / / – w miastach powiatu 433 repatriantów 167 przes.

 – lipcu 1946 osiedlono w powiecie 740 repatr. 106 przesiedl. – / / – w miastach 888 repatr. 275 przes.

W czasie od 1.VIII.46 do 25.IX. osiedlono w powiecie 1120 repatr. 125 przes. – / / –
w miastach 1075 repatr. 807 przes.

W Świdnicy znajdują się 3 szkoły powszechne z 1061 dzieci; w powiecie jest 57 szkól powsz. z 4018 dziećmi. Ilość dzieci w 46 r. powiększyła się o 100%. (Niestety w statystyce powyższej nie ma ilości sił nauczycielskich – przyp. mój). Na terenie Świdnicy znajdują się 4 szkoły średnie.

Strzegom (niem. Striegau) – powiat Świdnica

Rozmowa z kierownikiem szkoły powszechnej, przesiedleńcem z okolic lubelskiego. Żona jego uczy również w tej samej szkole. Kierownik szkoły – inteligent, lat ok. 40. Zdaje się, że jest to jeden z nielicznych idealistów na terenie Ziem Odzyskanych. Szkoła mieści się w obszernym budynku, jest ładnie i czysto urządzona. Rozmówca przybył do Strzegomia w listopadzie 45. Szkoła powstała w grudniu. Największe trudności były z początku, kiedy w okolicach Strzegomia kręciły się tysiące robotników ukraińskich, repatriowanych z Niemiec, którzy mieli tu punkt etapowy. Szkoła z początku gnieździła się na poddaszu w magistracie. Obecny budynek wyremontowano w połowie za pieniądze z inspektoratu w połowie za pieniądze z samorządu. W szkole jest trochę pomocy szkolnych poniemieckich, resztę wywieźli Ukraińcy. Brak jest polskich książek. Szkoła jest 7-mio klasowa. W grudniu było tu 21 dzieci, na 2 siły nauczycielskie. Obecnie jest 200 dzieci na 7 sil nauczycielskich. Przeciętnie w klasie jest 25-38 dzieci, wyjątkowo w jednej klasie – 42. W sierocińcu znajduje się 11 niemców lat 9-14 przeznaczonych na repolonizację. Jednakże niemcy ci znajdują się ciągle pod opieką niemieckich sióstr Elżbietanek, tak, że na razie nie można mówić, żeby repolonizacja czyniła pewne postępy. Dzieci te uczą się w polskiej szkole – mieszkają u sióstr Elżbietanek. Do tej pory nie ma w szkole nauki religii. Inspektorat przydzielił etat na księdza, jednakże – jak twierdzi rozmówca – księdzu się nie chce. W najbliższym czasie przewiduje się większy przypływ ludności do miasta, ponieważ jest jeszcze dużo mieszkań wolnych i względnie mało wyszabrowanych. Do szkoły, jako instytucji, społeczeństwo strzegomskie ustosunkowane jest pozytywnie, do kierownictwa natomiast negatywnie. Rozmówca twierdzi, że tylko 30% ludności Strzegomia żyje z uczciwej pracy i prowadzi się przyzwoicie, reszta wegetuje, handlują, szabrują, wywożą i kantują. Po mowie Byrnesa wyjechało kilka rodzin, atmosfera prowizorium wzmożyła się. Przed wojną Strzegom żył z fabryk, których było tu 17 i z handlu. Obecnie w mieście znajduje się roszarnia lnu, kamieniołomy (Grossrosen), fabryka maszyn rolniczych.

Żarów (niem. Saarau) – powiat Świdnica

Rozmowa z dyrektorem fabryki chemicznej „Silesia” inż. Wł. Starkelem. Rozmówca lat ok. 60, kulturalny, bardzo sympatyczny, widać, że dobry fachowiec – stary nafciarz z pod Borysławia. Fabryka należy do Centralnego Zjednoczenia Przemyślu Chemicznego, najbliższą władzą jest Zjednoczenie Przemysłu Nieorganicznego. Produkują: Superfosfat (do 100 ton dziennie), kwas solny, farby kolorowe, ultramarynę, siarczek sodu, litopan (to samo co biel cynku), tiakol, dalej produkty organiczne: benzen, ksylen, anilina, nigrozyna. 10.V1II.45 wyruszyła z Górnego Śląska ekipa pod kierownictwem rozmówcy – w liczbie 30 ludzi. W ciągu roku uruchomiono na 13 działów 11 a 12-ty uruchamia się. Fabrykę przejęto od władz sowieckich – w jak to się wyraził dyrektor – „stanie zatrzymania”, tzn. że fabryka nie była zniszczona tylko porzucona. Produkcji zaprzestano nagle, nie zabezpieczywszy maszyn (nie opróżniono kotłów, rur itp.). Braki w maszynach przy przejmowaniu były minimalne. Mało fachowców. Fachowcy niemieccy zostali wysiedleni – pozwolenie na zatrzymanie ich przyszło już po wysiedleniu. Fabryka zatrudnia 670 robotników w tym ok. 100 pracowników umysłowych. Majątek fabryki składa się z resztówki z pałacem (rodzaj domu wypoczynkowego) spółdzielni, piekarni. W resztówce jest ok. 50 krów, na które ma ochotę Urząd Ziemski. Robotników fachowców fabryka zatrudnia 30-40%. Dyrektor skarży się na trudności transportowo-komunikacyjne i na pijaństwo (za dużo zabaw). Surowce czerpie się z dawnych zapasów niemieckich, częściowo z UNRRY. Zbyt poprzez Państwową Centralę Handlową.

Opracował Bogdan Mucha

8 LIKES

Skomentuj jako pierwszy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mission News Theme by Compete Themes.